wtorek, 11 lutego 2014

Codziennie masz 24 godziny, nie zmarnuj tego ! ♥

Witam ! ♥

 

No ten teges dziś fajna pogoda. A tak naprawdę to skończyły mi się ferie. Nie jest źle :) Z angielskiego mam same dobre oceny 4+ i 4. To jest radość a dostałam je w dwa pierwsze dni nowego semestru. Lans :D. Jakoś że wzięło mnie na wspomnienia tych bajek.  Ja dalej pamiętam Kubusia Puchatka i Kłapouchego, dosyć smutnego przedstawiciela fajnej bajki. A tak w realu to z tej bajki najbardziej chyba jestem sową. Tak bez powodu. ;p ,,Problemem naszego wieku nie jest bomba atomowa, lecz ludzkie serce" - Albert Einstein. Pisze książkę a jak się nudzisz to przeczytaj pierwszy rozdział i oceń to. Agaa ♥ Ten tygrysek mnie rozbraja.







Medium.
Wieczna historia.

Rozdział 1.


Szła ulicą i choć często oglądał się za nią jakiś chłopak, spoglądała na niego tylko lodowym wzrokiem. Tak lodowatym że mroził on krew w żyłach. Stan ten dla niej był zupełnie normalny, każdego traktowała w taki sposób. Mowa tu o Margaret. Margaret Williams na ogół smutna i tajemnicza dziewczyna. W szkolę, nie rozpoznawalna, wysoka,  zgrabna, odnosząca sukcesy, jednak zawsze samotna. Tak szła do domu, mieszkała w wielkim dworze, który jej rodzina odziedziczyła po zmarłej dawno ciotce. Wchodzą do domu, dzień dobry odpowiadało jej błędne echo. Nie dziwne, nie miała matki, mieszkała ona w Paryżu wraz ze swoim drugim mężem. A tu co najwyżej odpowiedzieć jej mogła macocha i młodszy brat. Zawsze szanowała macochę. Julia, bo tak miała na imię nigdy nie okazywała choć grama antypatii do pasierbicy. Tato, był właścicielem firmy i rzadko bywał tu na codziennych obiadach, nie wspominając o młodszym bracie, który wiecznie zajęty był ratowaniem świata.
-Dzień dobry!- głośnym i dosyć energicznym głosem, krzyknęła Margaret.
-Witaj!- spokojnie odpowiedziała jej Julia, w ubrudzonym fartuchu stojąca w przed pokoju.
To było by na tyle, ich rozmowy. Margaret pobiegła do swojego pokoju. Nie zważając na nic, zrobiła to co zawsze, odrobiła lekcję. Nie jadła ona bowiem obiadów, jako modelka pewnej agencji, nie mogła pozwalać sobie na takie posiłki. Położyła się na kanapie i rozmyślała o jutrzejszym dniu, nigdy nie zaglądała w przeszłość, to było dla niej zbyt bolesne. Pomyślała o jutrzejszych zajęciach w szkole, spakowała się i zeszła na dół. Tata wraz z Julią siedzieli, przy ogromnym stole zajadając kolację. Zamieniła ona z ojcem dwa krótkie zdania, zjadła kanapkę, po piła herbatą i już jej nie było. Wieczór przeminął szybko, zmożona ciężkim dniem, położyła się na łóżku i usnęła. Poczuła ona bowiem tylko całus ojca w czoło i zasnęła dosyć spokojnie.